PiS chciało zamknąć usta opozycji. Sesja nadzwyczajna w sprawie kopciuchów się odbyła, ale nawet dyskusji nie było. Była, ale w wolnych wnioskach. I tam dostało się marszałkowi Witoldowi Kozłowskiemu, którego poseł Aleksander Miszalski nazwał tchórzem.
Można się było spodziewać, że PiS zrobi wiele, by poniedziałkowa nadzwyczajna sesja sejmiku zwołana przez opozycję nie miała znaczenia. PiS nie mogło zmienić porządku obrad (prawo zabrania takich zmian bez zgody zwołujących sesję), ale użyło fortelu – wicemarszałek Józef Gawron złożył wniosek o odesłanie do wnioskodawców projektu oświadczenia o utrzymaniu dotychczasowych zapisów uchwały antysmogowej, które było jedynym punktem obrad. Formalnie taki wniosek był dopuszczalny, ale w rzeczywistości wypacza prawo opozycji do sesji nadzwyczajnej. – To dyktatura – skomentował odesłanie projektu i zamknięcie dyskusji Jacek Krupa, szef klubu KO w małopolskim sejmiku.
Prowadzący obrady przewodniczący sejmiku Jan Tadeusz Duda oznajmił, że wszyscy, którzy mieli zabrać głos w dyskusji, mogą to zrobić w wolnych wnioskach. Pierwszym, który to zrobił, był poseł KO Aleksander Miszalski. – Jest pan tchórzem – rzucił w kierunku Witolda Kozłowskiego. zarzucając mu, że boi się nawet dyskusji Po tych słowach marszałek i inni członkowie Zarządu Województwa wyszli z sali.
Jak już informowaliśmy, posłowie KO Aleksander Miszalski i Marek Sowa zwrócili się do marszałka województwa o udostępnienie informacji o wynikach konsultacji w sprawie zmian uchwały antysmogowej. Otrzymali obietnicę, że wkrótce ja otrzymają. Poseł Sowa stwierdził, że to złamanie ustawy, bo posłowie powinni otrzymać od razu dokument, który istnieje. A podsumowanie konsultacji było przygotowane na posiedzenie Zarządu. Złamanie prawa poseł Sowa zarzucił także przewodniczącemu sejmiku Janowi Dudzie.
Już pod koniec sesji radny Krzysztof Nowak przytoczył wyrok w sprawie uniemożliwienia dyskusji na nadzwyczajnej sesji, a taki był efekt przegłosowania wniosku o odesłanie projektu, który podważał legalność takiej decyzji. Według radnego Nowaka przewodniczący Duda złamał prawo dopuszczając do głosowania wniosek zgłoszony przez wicemarszałka Gawrona.
Prowadzący obrady Jan Duda, ojciec prezydenta Andrzeja Dudy, bagatelizował problem smogu. – Wychowałem się w miasteczku, które miało dym, było zasmożone nie gorzej niż Kraków. Wyrosłem na człowieka zdrowego człowieka bez alergii i bez niczego, bo organizm też potrzebuje pewnych bodźców. Oczywiście ze nadmiar bodźców szkodzi, spróbujmy się odizolować od wszystkich szkodliwych bodźców, umrzemy w ciągu tygodnia – powiedział podczas mówił Jan Duda. – W Krakowie ludzie żyli najdłużej w Polsce, mimo ze był smog jak mówili największy w Polsce – podkreślał Jan Duda. Były wicemarszałek Tomasz Urynowicz i poseł Marek Sowa zwrócili mu uwagę, by nie komentował wypowiedzi innych, tylko zajął się prowadzeniem sesji.
(GS)