Ok. 1,5 godziny trwała sobotnia manifestacja „Solidarność naszą siłą”. A niewiele zabrakło, by do niej w ogóle nie doszło, bo policja robiła wszystko, by zablokować protest. Nie udało się. Manifestanci przeszli spod Wawelu na Rynek, a po zakończeniu oficjalnej części manifestacji, niektórzy poszli jeszcze pod siedzibę PiS.
Już przed godz. 16 u zbiegu ul. Grodzkiej i Św. Idziego widać było dużo policyjnych samochodów i umundurowanych policjantów. Kiedy tylko na plac pod Wawelem zaczęli przychodzić młodzi ludzie, mundurowi zaczęli ich spisywać. Początkowo wydawało się, że w ten sposób uda im się zablokować manifestację, ale z minuty na minutę przybywało protestujących.
W pewnym momencie uformował się pochód, który ruszył ulicą Grodzką w stronę Rynku Głównego. Mimo prób policji zablokowania marszu. Uczestnicy manifestacji wznosili okrzyki znane już od wielu dni – pełne wulgaryzmów, kierowane głównie pod adresem rządzących, ale też np. abpa Marka Jędraszewskiego. Idący na czele nieśli transparent z hasłem „Wyp…”
Ludzi było mniej niż podczas poprzednich manifestacji, ale i tak jedna czwarta płyty Rynku Głównego zapełniona były ludźmi. Na zakończenie protestu z megafonów padła prośba o bezpieczne rozchodzenie się do domów. Nie wszyscy posłuchali – część osób przeszła pod siedzibę PiS, której od wielu dni strzegą policyjne radiowozy.
Kolejny protest „To jest wojna” ma się odbyć w najbliższy poniedziałek.
(GS)