To właśnie miejscy aktywiści drą szaty albo ubierają drzewa w sweterki. Ma być ekologicznie, nowocześnie, bliżej natury – co nie znaczy lepiej dla krakowian. I tak kończy się słuchanie miejskich frustratów – czyli zgodnie z aktywistycznym hasłem: „Park dla drzew nie dla krakowian” – pisze nasz publicysta Kazimierz Krakowski.
Ponad pół roku temu oddano do użytku pięknie odnowiony Park Krakowski. Dosadzono ponad 40 drzew i 4000 krzewów. Park zyskał nowe oblicze. Nie zyskał oczywiście nowej funkcji, bo to jest w jego powojennym kształcie niemożliwe, ale jest po prostu „fajny” i ładny.
Choć tak naprawdę, dla większości krakowian, pełni on role skrótu pomiędzy dużym węzłem przesiadkowym na placu Wolności – Alei – Karmelickiej i „studenckimi” ciągami komunikacyjnymi przez ulicę Lea do „miasteczka studenckiego”, a z drugiej strony w kierunku Czarnowiejskiej i Chopina do AGH. I jego metamorfoza i nowa aranżacja na pewno krótki spacer z przestanku na uczelnie uczyniła o niebo milszym.

Rzadziej jest wykorzystywany jako miejsce rekreacji, że względu na jego wielkość, a raczej małość i usytuowanie przy ruchliwych Alejach. Choć rodzice z małymi dziećmi mogą odpocząć na świetnie zaaranżowanym placu zabaw albo poczytać w „czytelni”.
Ale pojawia się też jeden mały problem. Problem polegający na tym, że w pewnych okresach roztopów (deszczu) tak jak wczoraj i dziś – nie da się po tym parku po prostu poruszać. Ze względu na jego „mineralną nawierzchnię”, która pod wpływem wody zamienia się w grzęzawisko.

Grzęzawisko i małe bagienko, po którym nie da się chodzić, nie wspominając o przejechaniu przez niego na miejskim rowerze (na góralu da się na pewno). I znów powtarza się smutna historia – uginania się pod pomysłami tzw. miejskich aktywistów, których pomysły w większości przypadków w perspektywie długoterminowej szkodzą mieszkańcom Krakowa.
Bo to właśnie oni, jak zawsze, drą szaty albo ubierają drzewa w sweterki, że nie może być nawierzchni asfaltowych czy betonowej. Ma być ekologicznie, nowocześnie, bliżej natury – co nie znaczy lepiej dla krakowian.

I tak kończy się słuchanie miejskich frustratów – czyli zgodnie z aktywistycznym hasłem: „Park dla drzew nie dla krakowian”.
Kazimierz Krakowski,
Pogromca Aktywistów – Krakowski Król Betonu
Teksty publikowane w dziale Publicystyka są prywatnymi opiniami autorów. Chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami lub wyrazić swoje zdanie na naszym portalu? Napisz: redakcja@krknews.pl