Dyrektor Łukasz Franek jest barwną postacią na krakowskiej scenie urzędniczo-politycznej, a jego rozpoznawalność wśród mieszkańców Krakowa wykracza daleko poza normalne postrzeganie dyrektora jednego z magistrackich wydziałów, którzy w przeważającej większości pozostają dla krakowian anonimowi.
Od wielu lat promowane przez niego idee ograniczania ruchu samochodowego w Krakowie budzą duże kontrowersje, dzieląc mieszkańców na dwie grupy: z jednej strony na jego oddanych orędowników, a z drugiej – na zadeklarowanych przeciwników. Wystarczy wsiąść do pierwszej lepszej taksówki jednej z krakowskich korporacji, wypowiedzieć magiczne w Krakowie słowo „korek” i od razu usłyszy się nazwisko dyrektora ZTP.
W trakcie ostatnich dwóch kadencji prezydenta Jacka Majchrowskiego urzędnicy wprowadzili wiele zmian ograniczających ruch samochodowy w Krakowie. Zmiany te, szczególnie dotyczące stworzenia całego systemu ulic jednokierunkowych, niesłusznie przypisano dyrektorowi Frankowi. W rzeczywistości za tymi pomysłami stał wydział miejskiego inżyniera ruchu, jednak w świadomości mieszkańców to właśnie dyrektor ZTP został z nimi utożsamiony – zapewne z powodu jego dużej aktywności medialnej. W konsekwencji wprowadzenia tych zmian ucierpiał wizerunek byłego prezydenta, co było jedną z dwóch przyczyn, dla których Jacek Majchrowski nie wystartował w kolejnych wyborach, tracąc dużą część swojej popularności wśród krakowian.
Obecnie mamy w Krakowie podobną sytuację, związaną z próbą wprowadzenia innego ograniczenia dostępu samochodów do miasta – Strefy Czystego Transportu (SCT). Jednak dziś czasy się zmieniły, mieszkańcy są bardziej świadomi, mamy nowego prezydenta, lecz wciąż tego samego dyrektora ZTP, którego pomysły wydają się przestarzałe i nieprzystające do realiów współczesnej, nowoczesnej metropolii.
Od samego początku idea wprowadzenia w Krakowie Strefy Czystego Transportu budziła duże kontrowersje, wzbudzała emocje i mobilizowała mieszkańców, szczególnie tych, którzy byli przeciwni ograniczeniom. W związku z tym urzędnicy postanowili wypromować tę – w ich przekonaniu – pozytywną ideę wśród przeciętnych mieszkańców Krakowa, takich jak Nowakowie i Kowalscy. Zlecili kampanię promocyjną za astronomiczną kwotę blisko miliona złotych, co jest szczególnie bulwersujące w czasie, gdy budżet miasta ledwo się domyka. Nie będę w tym felietonie oceniać jej szczegółowo – to zrobiliśmy jako redakcja już wcześniej:
W mojej opinii jakość tej kampanii pozostawiała wiele do życzenia (co na pewno wymaga dogłębnego sprawdzenia i rozliczenia). Sam fakt jej przeprowadzenia powinien skutkować utratą stanowiska przez odpowiedzialnego urzędnika. Jednak miała ona jeden pozytywny skutek: sposób jej prowadzenia – dość specyficzny, a momentami nie do końca pluralistyczny w prezentacji poglądów na temat SCT – zdenerwował mieszkańców, zjednoczył ich i doprowadził do sytuacji, w której zamiast zdobyć nowych zwolenników idei Strefy Czystego Transportu, kampania zbudowała zorganizowaną, sprawną i świadomą swoich praw grupę przeciwników.
Szczególnie ostatnie konsultacje dotyczące SCT obnażyły słabość urzędników, którzy znaleźli się w totalnej defensywie w obronie swoich poglądów. Wydaje się, że przedłużenie konsultacji o kilka dni jedynie pogłębi ich porażkę, co w konsekwencji zmobilizuje jeszcze większą grupę świadomych mieszkańców Krakowa do dalszego działania i obrony swoich interesów. W konsekwencji szeregu popełnionych przez urzędników błędów wizerunkowych, falę społecznego niezadowolenia trudno będzie dziś zatrzymać.
Taka sytuacja od wielu lat nie miała miejsca w Krakowie. Nie wiadomo, czy fiasko milionowej kampanii promującej ideę Strefy Czystego Transportu nie zmusi prezydenta Krakowa do podjęcia decyzji o odwołaniu dyrektora ZTP – o co od dawna, apeluje wiele krakowskich środowisk.
Nowy prezydent, jako wytrawny polityk, musi mocno ważyć argumenty w tej sprawie. Możliwe, że zmiana na stanowisku dyrektora ZTP przysporzy mu nową, dużą grupę zwolenników. Podczas gdy brak takiej decyzji może znacząco obniżyć wysoki dziś wskaźnik jego popularność i zniechęcić wiele różnorodnych krakowskich środowisk.
Jarek Strzeboński
„Tak się traktuje mieszkańców Krakowa?” Organizacyjny bałagan podczas konsultacji SCT