W weekend na stoku w Podstolicach pod Krakowem zjawiły się tłumy. – Od użytkowników pobierana była „dobrowolna” opłata za sprzedawane serki góralskie, która była de facto opłatą za korzystanie ze stoku – informuje policja. To oznacza, że właściciela mogą czekać horrendalne kary.
Z powodu pandemii stoki narciarskie powinny być zamknięte, ale w weekend stok w Podstolicach pełen był rodziców z dziećmi, którzy jeździli na sankach. W tej sytuacji interweniowała policja, o czym pisaliśmy poniżej:
– Skierowani na miejsce policjanci przez urządzenia nagłaśniające przypominali obecnym na stoku o obowiązku przestrzegania obostrzeń sanitarnych, tj. zachowania dystansu społecznego, zakrywania ust i nosa. Sprawdzali, czy nie dochodzi do grupowania się osób. W powyższym zakresie nie było przypadków ukarania mandatem – podaje policja.
Uwagę policjantów zwrócił jednak fakt, że pomimo zakazu działalności obiektów tego typu, stok jest czynny.
– Zgodnie z aktualnie obowiązującym rozporządzeniem Rady Ministrów, stok powinien być zamknięty. Tymczasem umożliwiono tam wstęp licznym osobom, po zmierzchu uruchomiono oświetlenie, a od użytkowników pobierana była „dobrowolna” opłata za sprzedawane serki góralskie, która była de facto opłatą za korzystanie ze stoku. W związku z powyższym w Komendzie Powiatowej Policji w Wieliczce wszczęto czynności wyjaśniające dotyczące popełnienia wykroczenia z art 116 §1a kodeksu wykroczeń. O sprawie powiadomiono także miejscowy sanepid – podaje policja.
Funkcjonariusze wraz z pracownikami sanepidu w niedzielę przeprowadzili w Podstolicach kontrolę. Za złamanie zakazu funkcjonowania obiektów tego typu, właścicielowi oprócz grzywny do 5 tys. zł, może grozić kara administracyjna z sanepidu w wysokości do 30 tys. zł.
jk