– Robienie z tego politycznych przepychanek to jakiś absurd. Rodzino, przyjaciele, sąsiedzi – obudźcie się! Nasz świat wywala się do góry nogami i wkrótce wyciągnie kopyta! – pisze Marta, pisze Marta, która wyjechała z Krakowa do Hiszpanii i specjalnie dla KRKnews.pl porównuje życie w obu miejscach.
Wiecie, że lubię ciepło. Gdybym nie lubiła, to zimą tkwiłabym w Polsce zamiast w Hiszpanii zażywać temperatur, jakie u nas występują na przełomie wiosny i lata. Ale to nie znaczy, że cieszę się z tego, co obecnie wyprawia się w Polsce i w moim Krakowie. Nie, ja chcę mieć u siebie zimę, a nie przykre pomieszanie wiosny z jesienią!
Czas wymyślić nową porę roku
To, co teraz dzieje się za oknem, to najgorsze rozwiązanie. Jest zimno, ale nie mroźno. Pada, ale nie śnieg, a deszcz. Ludzie nie wiedzą, czy zakładać kurtki zimowe, czy jednak jakieś cieńsze. Bo w sumie z rana temperatura ok. zera, ale jak wyjdzie słońce, to termometry pokażą kilkanaście stopni. Szczerze? Dla takiej pogody powinniśmy wymyślić jakąś nową porę roku.
Powód jest jeden – klimat się ociepla. A ociepla się dlatego, że nie dbamy o naszą planetę. I na tym dyskusja powinna się skończyć, bo nawet jeśli ktoś uważa, że o planetę jednak dbamy, to jak zacznie segregować śmieci lub nie wrzucać ich do pieca, to świat mu się na łeb nie zwali.
Ale nie – my zamiast uznać, że o planetę należy wspólnie bardziej zadbać, to robimy z tego sprawę polityczną. Że lewaki to zwariowały ekologicznie, a ci z prawa to głównie truciciele. Że jakaś ekodziewczyna to wyrób lewacki, więc nawet jeśli prawak ją popiera, to poprzeć jednak nie może, bo to wymysł komuny, choć dziewczę ma dopiero kilka/kilkanaście lat.
Wszystkie ręce na pokład
No i tak przeciągamy linę, zamiast choćby w tej jednej sprawie stanąć ramię w ramię i powiedzieć: walczymy o piękny świat, piękną Polskę, piękny Kraków. Jestem przekonana, że gdy stworzyć wielką akcję sprzątania naszego miasta, to nawet w radzie pokłóciliby się o to, kto co organizuje lub za która dzielnicę odpowiada. I czy w ogóle nie powinien tego wszystkiego robić sam i własnymi rękami Majchrowski.
A tymczasem można byłoby ogarnąć Lasek Wolski, przespacerować się doliną Prądnika, zebrać kilka śmieci w mniej uczęszczanych miejscach nad Wisłą. Ale nie, po co? Przecież my o ekologię dbamy jak nikt!
Gdy opowiadam to Hiszpanom, to trochę się śmieją. Im jednak jest łatwiej, w końcu tam jest albo ciepło, albo bardzo ciepło, więc te zmiany klimatyczne trochę mniej ich dotykają. Za to my powinniśmy rzucić wszystkie ręce na pokład walcząc ze smogiem, syfem i globalnym ociepleniem. Ale nie – my wolimy strzępić język w sprawach, na który wpływ mamy minimalny.
Marta
“A gdyby tak…” to cotygodniowy cykl, w którym autorka opisuje, a także radzi i zachęca, by rzucić to wszystko i pojechać w Bieszczady (albo do Hiszpanii).