Na rogu ofiar i obrońców. (Nie) Polityczny Kraków

Tak śpiewa zespół Kult w utworze „Gwiazda szeryfa”. Kraków lubi upamiętniać i lubi się o upamiętnianie spierać. Kolejny przykład tego, że powyższe jest prawdą, dała nam ostatnio krakowska Rada Miasta, a to za sprawą śp. biskupa Tadeusza Pieronka.

W zasadzie nie do końca za sprawą samego biskupa, ale za sprawą senatora Bogdana Klicha, który był jednym z inicjatorów wniosku o nadanie kawałkowi przestrzeni w okolicach kościoła św. Idziego imienia biskupa Tadeusza Pieronka. Nie pierwsza to już inicjatywa senatorska w przedmiocie upamiętnienia znanych Polaków nazwami skwerów na Starym Mieście. Niespecjalnie zachwycona podobnymi pomysłami jest Rada Dzielnicy I Stare Miasto, która przegłosowała nawet uchwałę o zaprzestaniu nazywania skrawków przestrzeni w centrum Krakowa. Rzeczywiście, okrążając Planty można już prawie potykać się o słupki z nazwami czegoś, co szumnie nazywa się skwerami, nie bardzo wiadomo gdzie się zaczyna, gdzie kończy i czy bardziej upamiętnia, ośmiesza, czy zwyczajnie budzi obojętność.

W ubiegłą środę inicjatywą upamiętnienia zajęła się Rada Miasta i okazało się, że nieżyjący od sześciu lat biskup ma w niej całkiem sporo przeciwników. Zarzuty wobec Pieronka dotyczyły zwłaszcza jego wypowiedzi przeciw in vitro, aborcji, czy związkom homoseksualnym. No cóż, trudno oczekiwać, by członek organizacji religijno-politycznej, z którą związany był biskup, miał w tej sprawie inne zdanie. Tak samo jak trudno oczekiwać od przedstawicieli lewicy, by głosili poglądy o konieczności prawnego zakazu związków partnerskich, czy potrzebie penalizacji aborcji. Różnimy się i całe szczęście, że tak jest, i że ciągle nam wolno.

Na uwagę zasługuje jednak kilka sformułowań, które padły z ust radnych podczas środowej debaty, a które mają dość wybiórczy związek z logiką. Dla przykładu, radna Joanna Hańderek stwierdziła, że przestrzeń publiczna powinna być neutralna, wolna od sporów, doktryn i nazw. Mamy więc kłopot, bo większość osób, które mają w Krakowie swoją ulicę wyznawało jakieś poglądy. W tej sytuacji zostają nam tylko ulice utworzone od przymiotników. No, ale z kolei Zielona może nie spodobać się przeciwnikom miękkich narkotyków, a nie od dziś wiadomo, że Dworcowa tak naprawdę upamiętnia radzieckiego, komunistycznego pisarza Nikołaja Dworcowa. Zostaje nam więc podział na amerykańską modłę, z numerami ulic. Ktoś będzie mieszkał przy piątej, a ktoś na rogu jedenastej i dwunastej.

Z kolei radna Aleksandra Owca oponowała przeciw upamiętnianiu w Krakowie pogardy, dyskryminacji i nienawiści. Przydałby się nam więc wielki audyt nazw ulic i usunięcie z przestrzeni publicznej nazwisk wszystkich gardzących, dyskryminujących i nienawistnych. Pierwsze kandydatury narzucają się same, bo każdy może za Piłsudskim dokończyć pogardliwe zdanie zaczynające się od słów „Naród wspaniały…”. „Kobieto, puchu marny”, ośmielił się kiedyś napisać dyskryminująco Mickiewicz, a nienawistny król Przemysław II kazał nawet zabić pierwszą żonę. Pani radna Owca próbowała nawet zbudować egzotyczną koalicję z klubem PiS, zachęcając go do odrzucenia projektu ze względu na wypowiedziane kiedyś przez Pieronka niespecjalnie pochlebne słowa o Jarosławie Kaczyńskim.

Ostatecznie przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, wyznający od lat zasadę, że problemy dzielą się na te, które rozwiązują się same i te, których rozwiązać się nie da, postanowili o wycofaniu projektu uchwały do prezydenta miasta, gdzie będzie on sobie teraz leżał, aż sprawa nieco przycichnie. Tymczasem, rozwiązanie problemu podsuwa sam zainteresowany, z którym piszący te słowa rozmawiał raz w życiu, a to przy okazji organizowania jednej z licznych w naszym mieście uroczystości odznaczania różnych ludzi za ich większe lub mniejsze zasługi dwusetnym odznaczeniem, które powstało na tę okazję. Biskup uśmiechnął się i powiedział-proszę przekazać organizatorom, że dziękuję i że nie życzę sobie, żeby cokolwiek na mnie wisiało. Z powodzeniem można zakładać, że o kolejnej tabliczce przy Plantach biskup miałby podobne zdanie.

W tej sytuacji, gdy przemożna pod Wawelem chęć upamiętniania znów weźmie w nas górę, nie pozostaje nic innego, jak sięgnąć do „Gwiazdy szeryfa” i wszystko nazwać albo imieniem ofiar, albo obrońców. To nam się pięknie wpisuje w tradycję. Każdą.

Jakub Olech, politolog, wykładowca akademicki, krakowianin z importu, obserwator (bliższy) i uczestnik (dalszy) życia miasta i regionu

Najnowsze

Co w Krakowie