– Wjechały choinki, w blokach startowych czekają Mikołaje, a zaraz za nimi wjadą kolędy. Kraków jak zwykle wyprzedził Boże Narodzenie o dobry miesiąc. Pytanie tylko: komu to przeszkadza?! – pisze Marta, która wyjechała z Krakowa do Hiszpanii i specjalnie dla KRKnews.pl porównuje życie w obu miejscach.
Ja też już zaczynam chłonąć krakowską atmosferę Bożego Narodzenia, bo zjechałam do Krakowa, by tutaj czekać na Wigilię. Mroźno nie jest, zanieczyszczenie powietrza znacznie mniejsze, a Hiszpania przez miesiąc beze mnie się nie zawali.
No i chodzę po tym naszym mieście i wciągam atmosferę świąteczną nosem, uszami i oczami. Na ulicach może jeszcze jej nie czuć, ale wystarczy zajrzeć w miejsca karmione komercją.
Jeden z marketów na moim osiedlu ledwie wyprzedał znicze, a już wjechały Mikołaje. Grube, chude, czekoladowe, śpiewające. Nudne i ciekawe – co kto chce.
Ale to jeszcze nic, bo w galeriach to dopiero się dzieje. Girlandy świąteczne? Są! Bombki? Obecne! Choinka? A jakby inaczej. Mikołaja jeszcze nie spotkałam, ale sądzę, że to kwestia najbliższego weekendu. W końcu niedługo 6 grudnia, więc ludzi już trzeba pomysłami i klimatem zapłodnić.
A skoro Mikołaj, to też kolędy, więc w okolicach 10 grudnia na dobrą sprawę można byłoby nakrywać do stołu.
Ludzie śmieją się z tego i na Facebooku ścigają, kto pierwszy wrzuci oznaki zbliżającego się Bożego Narodzenia. Widać jednak, że ci ludzie nie byli jednak w miejscu, które tym świętem tak nie żyje. A właśnie tak jest w Hiszpanii.
Dziś tam nie uświadczycie nic związanego z Bożym Narodzeniem. Może to jeszcze nie grzech, w końcu do świąt ponad miesiąc. Problem w tym, że niedługo będą trzy tygodnie, dwa, a nawet tydzień do Bożego Narodzenia i w niektórych miejscach dalej nie będzie wielu oznak świąt!
Ulice bez bombek i girland, Mikołaje zakurzeni w szafach, choinki jeszcze spokojnie rosnące na plantacjach, których i tak za wiele nie ma, bo akurat Hiszpanie (o zgrozo!) są sobie w stanie wyobrazić święta bez drzewka.
Możecie się śmiać, że już teraz wtłacza się nam świąteczną papkę do mózgów, ale to naprawdę dużo lepsze niż tej papki nie otrzymać wcale lub zaledwie na kilka dni.
P.S. 30 listopada zapalenie światełek na choince na Rynku Głównym. Już nie mogę się doczekać!
Marta
“A gdyby tak…” to cotygodniowy cykl, w którym autorka opisuje, a także radzi i zachęca, by rzucić to wszystko i pojechać w Bieszczady (albo do Hiszpanii).