Do wyborów samorządowych pozostało zaledwie kilka tygodnia, powoli kształtuje się ostateczna lista kandydatów do objęcia fotela Prezydenta Miasta Krakowa. Jedynie jeszcze Prawo i Sprawiedliwość nie wskazało ostatecznie swojego reprezentanta.
W opublikowanych dotychczas sondażach kandydat PiS-u zawsze wchodził do drugiej tury, ale też zawsze w tej drugiej turze przegrywał nie zależnie z kim był zestawiany – czy z Łukaszem Gibałą, czy z Aleksandrem Miszalskim, czy z Andrzejem Kuligiem.
Pierwotnie o ten urząd z Prawa i Sprawiedliwości miała się ubiegać poseł Małgorzata Wasserman. Która reprezentowała partię w ostatnich wyborach samorządowych i która osiągnęła najlepszy wynik z list PiS do sejmu w październikowych wyborach parlamentarnych. Ostatecznie jednak nie zgodziła się ponownie ubiegać o funkcję Prezydenta Miasta Krakowa. I startować w kolejnej kampanii w krótkim odstępie czasu po ostatniej.
PiS rozważał jeszcze kandydatury Andrzej Adamczyka byłego ministra infrastruktury, który uzyskał partyjną akceptację, ale nie zgodził się na start, przewodniczącego klubu radnych w Radzie Miasta Krakowa Michała Drewnickiego, a także prof. Mariusza Andrzejewskiego z UEK (jest też potencjalnych kandydatem na Rektora UEK), ale żadna z tych dwóch osób nie uzyskała wewnętrznego poparcia w partii.
Ostatecznie gremia partyjne uznały, że potencjalnym kandydatem na prezydenta Krakowa może zostać były Wojewoda Małopolski Łukasz Kmita.
I ta kandydatura nie podoba się części działaczy, gdyż uznają oni, że pochodzący z Olkusza poseł Kmita może być negatywnie odebrany przez cześć elektoratu jako nie „krakus”. Może to znacząco obniżyć już i tak słabnące poparcie dla partii czego efektem byłby słaby wynik do Rady Miasta a na niej PiSowi w chwili obecnej najbardziej zależy.
W ubiegłym tygodniu działacze Ci spotkali się w Warszawie z Prezesem Jarosławem Kaczyńskim i wstępnie przekonywali go do koncepcji, w której PiS w wyborach na Prezydenta Krakowa nie wystawi swojego przedstawiciela argumentując to tym, że i tak w żadnym wariancie nie jest on w stanie wygrać tych wyborów a kandydat „słaby” lub spoza Krakowa negatywnie wpłynie na wynik partii do Rady Miasta.
Gdyby taka koncepcja ostatecznie utrzymała się do czasu głosowania to wybory w Krakowie stają się jeszcze bardziej ciekawsze i nieprzewidywalne, bo elektorat PiS-u to znacząca grupa mieszkańców, która może bardzo poważnie wpłynąć na wyniki poszczególnych kandydatów. Pytanie, które będą musieli sobie postawić startujący kandydaci, to, w jaki sposób ten zdyscyplinowany elektorat przekonać do swoich racji i oddania głosu na swoją kandydaturę?.
Kazimierz Krakowski
Teksty publikowane w dziale Publicystyka są prywatnymi opiniami autorów. Chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami lub wyrazić swoje zdanie na naszym portalu? Napisz: redakcja@krknews.pl
Sondaż prezydencki w Krakowie. Gibała pierwszy, Kulig „czarnym koniem”, Miszalski dopiero czwarty