– Niestety, tak jak nie ma darmowych obiadów tak i nie ma darmowych przejazdów, ktoś (my wszyscy) musimy za nie zapłacić – tak Michał Pyclik z biura prasowego Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu tłumaczy likwidację darmowych minut na korzystanie z miejskich rowerów. Okazuje się, że możemy zapłacić… i to nie mało!
Kraków wybrał firmę, która przez najbliższych osiem lat będzie operatorem sieci miejskich wypożyczalni rowerów. Wybór okazał się być ogromnym sukcesem, bo dzięki podpisaniu umowy z firmą BikeU, miasto zaoszczędzi ponad 100 tys. złotych rocznie. Okazuje się jednak, że wciąż nie wiadomo, ile będzie kosztowała godzina wypożyczenia miejskiego roweru, bo umowę zdecydowano się podpisać bez ustalenia szczegółów cennika! Dodatkowo za oszczędności miasta, krakowianie mogą słono zapłacić.
W ostatnich latach za obsługę sieci miejskich wypożyczalni odpowiadała firma SmartBikes. W tym czasie użytkownicy systemy KMKBike mogli liczyć na bezpłatne podróżowanie miejskim rowerem przez 20 minut, za korzystanie z jednośladów powyżej 20 minut do godziny, trzeba było zapłacić 2 złote, a każda kolejna godzina kosztowała 3 złote.
Miejski rower w liczbach
Z danych systemy Veturilo, który działa w Warszawie wynika, że aż 70% wypożyczeń dotyczyło okresu bezpłatnych 20 minut. Podobnie wygląda również sytuacja we Wrocławiu, gdzie aż 79% procent użytkowników korzystało z miejskich rowerów jedynie przez 20 minut, gdy nie musieli uiszczać dodatkowych opłat. W Krakowie jednak darmowych minut nie będzie i użytkownicy będą musieli liczyć się z opłatami bez względu na czas wypożyczenia roweru. Ile trzeba będzie zapłacić? To wciąż zagadka. Miasto zdecydowało się bowiem na wybór operatora i podpisanie umowy, mimo iż nie zna cennika proponowanego mieszkańcom.
– Cennika nie mamy jeszcze dopracowanego, bo to wyjdzie po podpisaniu umowy. Na pewno cennik będzie elastyczny, będą abonamenty i przewidywane wstępnie przez miasto, to 60 minut korzystania z roweru codziennie za darmo w ramach abonamentu – tłumaczy Diana Borowiecka z BikeU. – Miasto określiło jednak limity, które nie mogą zostać przekroczone i musimy się do tego dostosować. Natomiast mamy też pole manewru do tego, żeby ten cennik modyfikować według uznania i na potrzeby użytkowników – dodaje Borowiecka.
Wątpliwości użytkowników, budzi również kwestia rentowności przedsięwzięcia. W ostatnich latach, miasto dotowało bowiem istnienie i działalność sieci miejskich wypożyczalni. W 2014 roku było to 748 tys. z kolei w roku 2015, 670 tys. Nowa umowa zakłada, że miasto dopłaci jedynie 1zł do każdego roweru, co oznacza, że po osiągnięciu docelowej liczby 1500 jednośladów, Kraków będzie musiał zapłacić 547,5 tys. złotych. Dodatkowo operator zobowiązał się przekazywać wszystkie dochody pochodzące z reklam umieszczanych na miejskich rowerach, do kasy Krakowa. W praktyce oznacza to, że firma BikeU zarobi jedynie na płatnym wypożyczeniu rowerów, ile jednak krakowianie będą musieli zapłacić za wypożyczenie jednośladu, by interes był opłacalny?
Drogi biznes
Podstawowym zadaniem nowego operatora będzie zwiększenie liczby dostępnych rowerów do 1500 sztuk. Z danych systemu Veturilo wynika, że koszt jednego jednośladu to ok. 2 tys. złotych co daje kwotę 3 mln złotych. Zwiększy się również liczba samych wypożyczalni. Zbudowanych zostanie 120 nowych punktów, przy czym każdy z nich wyceniany jest na około 40 tys. złotych. Łatwo więc policzyć, że budowa wypożyczalni pochłonie 4,8 mln złotych, co w sumie w połączeniu z kosztami zakupu rowerów daje kwotę 7,8 mln złotych.
– Postanowiłem policzyć, czy może to być dobry biznes dla firmy BikeU – pisze w liście do naszej redakcji Pan Maciej Bąk. – Z danych ZIKiTu wynika, że w ubiegłym roku z miejskich rowerów korzystano aż 300 tys. razy. Przy założeniu, że 70 proc. użytkowników używała rowerów zaledwie przez 20 (darmowych) minut, to płatne było jedynie ok. 90 tys. przypadków z czego (na podstawie o dane Veturilo) 21 proc. użytkowników nie korzystała z rowerów dłużej niż godzinę więc płaciła jedynie 2 złote, a 9 proc. użytkowników korzystało z miejskich jednośladów powyżej godziny, więc płaciło 3 złote. Suma summarum okazuje się więc, że płatne wypożyczenia przyniosły 207 tys. złotych (126 tys. 20-60 minut i 81 tys. pow. 60 minut) – wylicza Pan Maciej Bąk.
Przy założeniu, że umowa pomiędzy miastem a firmą BikeU będzie zawarta na 8 lat, to w tym okresie nowy operator systemu miejskich wypożyczalni zarobi 6 mln 360 tys. złotych – blisko 1,5 mln mniej niż koszt inwestycji poczynionych w związku z rozbudową liczby stacji i miejskich rowerów.
– Nie trudno się domyślić, że straty wyrówna nie miasto i nie prywatny inwestor, ale my – rowerzyści. Likwidacja bezpłatnych minut korzystania z rowerów i wprowadzenie płatnych abonamentów i zapewne wysokich opłat sprawi, że idea miejskiego roweru, który miał rozładowywać korki i zachęcać do ekologicznego środka transportu, spełznie na niczym – podsumowuje Maciej Bąk.
– W trakcie negocjacji z zainteresowanymi koncesją uznaliśmy, że lepszym rozwiązaniem będzie stworzenie warunków, w których to operatorowi będzie zależało na najwyższej atrakcyjności cennika. Jeśli jego oferta nie będzie atrakcyjna to nie zyska klientów i mniej zarobi. Jaka ona będzie? Dowiemy się po podpisaniu umowy. Podpisaliśmy warunki brzegowe, których nie może przekroczyć, ale może (i na to liczymy) dać atrakcyjniejsze. Czy tak zrobi i czy wprowadzi jakieś darmowe pakiety dowiemy się niebawem – pisze Michał Pyclik z biura prasowego Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Idea, która umarła
Do tej pory idea miejskich wypożyczalni rowerów wydawała się mieć sens. Mieszkańcy wpłacając pieniądze na wirtualną skarbonkę, mieli bowiem możliwość wyboru środka transportu i łączenia systemu KMKBike z podróżowaniem np. komunikacją miejską. Z najnowszych informacji wynika jednak, że teraz takiej możliwości nie będzie. Oferta abonamentowa będzie oznaczała bowiem, że użytkownicy miejskich rowerów, chcąc nie chcąc będą musieli zobowiązać się do wpłacania co najmniej 20 złotych miesięcznie i to bez względu na liczbę wypożyczeń, przy czym rower będzie dostępny dla nich godzinę dziennie – o weekendowych wycieczkach nie ma więc mowy. Czy oferta będzie atrakcyjna dla studentów i posiadaczy biletów okresowych Krakowskiej Komunikacji Miejskiej? Odpowiedź poznamy po uruchomieniu nowego i nowatorskiego systemu miejskich wypożyczalni rowerów, choć nadal nie wiadomo, kiedy dokładnie to nastąpi. Zadziwiający jest jednak fakt, że miasto zdecydowało się na podpisanie trwającej aż 8 lat umowy, bez wcześniejszego przedstawienia przez inwestora cennika usług, a więc bez zadbania o interes i portfel mieszkańców Krakowa. Kto za to zapłaci? „Pan zapłaci, Pani zapłaci…”
Rafał Galus
fot. ZIKIT